Wiktor Juszczenko, prezydent Ukrainy (na szczęście jeszcze tylko przez parę dni), chyba nie zdawał sobie sprawy, że ogłaszając Stepana Banderę „bohaterem Ukrainy” oraz OUN i UPA „formacjami narodowowyzwoleńczymi” wywoła lawinę, która może raz na zawsze pogrzebać banderowskie upiory. Myślał zapewne Juszczenko, że co prawda jego ruch spotka się z jakąś krytyką, lecz ta wkrótce minie, zaś sam eks-prezydent zapewni sobie uwielbienie nacjonalistyczej części ukraińskiego społeczeństwa i prymat na skrajnej prawicy.
Tymczasem echa postępku Juszczenki nie mijają pomimo upływu już dwóch tygodni. Protestuje wschodnia część Ukrainy. Jeden z radnych Sewastopola spalił swój ukraiński paszport. Rada miejska Jałty nawet… przeprosiła Polskę za „ukaz” Juszczenki. Intelektualiści ukraińscy nie zostawiają suchej nitki na gloryfikacji Bandery. Kandydujący na urząd prezydenta Wiktor Janukowycz zapowiedział cofnięcie dekretu Juszczenki w razie wygrania wyborów. Szczegółowo protesty omawiane są na stronach www.polskiekresy.pl i blogu ks. Isakowicza-Zaleskiego.
Z naszego punktu widzenia szczególnie interesujące są reakcje żydowskie, a te wskazują, że miarka się przebrała. Centrum Wiesenthala wyraziło „głęboką dezaprobatę” i nazwało uczczenie Bandery „farsą ...w czasie, gdy świat zatrzymuje się, by … wspomnieć ofiary Holokaustu.” Naczelny rabin Ukrainy na znak protestu zwrócił nadany mu ukraiński order „Za zasługi”. Notabene zrobił to w tym samym czasie, gdy dokładnie takie same medale z rąk Juszczenki bezkrytycznie przyjęli polscy politycy: Aleksander Szczygło, Małgorzata Bochenek, Mariusz Handzlik, Marek Kuchciński, Bogdan Klich i Paweł Kowal. Czyżby wydało się, kto prezydentowi Kaczyńskiemu pisał przemówienia o „tragicznych wypadkach” (trzęsieniu ziemi?) na Wołyniu!?
Głupotę polskich polityków, którym za dowód najwyższego uznania wystarcza poklepywanie po plecach, względnie ordery „drugiego stopnia”, obnaża wypowiedź Gabriele Lesser, niemieckiej dziennikarki i historyka, znawczyni Europy Środkowo-Wschodniej. Gdy ci pierwsi nabierają wody w usta, ta nie owija w bawełnę:
„...obywatele Niemiec wiedzą o ścisłej współpracy Stepana Bandery z faszystami. Ten jeden fakt wyklucza już możliwość podniesienia tego człowieka do rangi bohatera narodowego. “To, co się wydarzyło na Ukrainie, przekonało Niemców, że słusznie byli powściągliwi, gdy proszono ich o przyspieszenie przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej. Decyzja Wiktora Juszczenko sprawiła, że droga Ukrainy do Unii Europejskiej jest teraz znacznie dłuższa niż to było przed 22 stycznia. Kraj, w którym połowa populacji uważa terrorystę za bohatera narodowego, nie spełnia europejskich standardów demokratycznego społeczeństwa”. (cytat za ukraińskim czasopismem “Gazeta 2000”, nr 4/2010)
Tak więc okazuje się, że to co różni „eksperci od spraw wschodnich” przedstawiali Polakom jako geopolityczny mus, czyli popieranie ukraińskich nacjonalistów, rzekomo prozachodnich, okazuje się być przeszkodą w europejskich aspiracjach Ukrainy! Rzekomy „europejczyk” Juszczenko, przy wsparciu polskich polityków, cofnął swój kraj – gdzież, jeśli nie w stronę „długich rąk Moskwy”?! Wszystko półtora roku po tym, jak marszałek Bronisław Komorowski, nie daj Bóg przyszły prezydent, oskarżał kresowian o działanie na rzecz interesów Rosji!
Począwszy od 1989 roku, przez całe lata gloryfikacja OUN i UPA nikogo nie oburzała poza zepchniętym na margines gronem kresowiaków, z których i tak tylko nieliczni byli aktywni na antybanderowskiej niwie. Wręcz przeciwnie – opiniotwórcze media, politpoprawni politycy i historycy urabiali polskie społeczeństwo w celu zaakceptowania ukraińskiej (w rzeczywistości tylko banderowskiej) wersji historii, w której UPA była „ukraińską Armią Krajową”. Dopiero w ostatnich latach krzyk kresowian, nie godzących się na pochwałę zbrodni, zaczął dochodzić do uszu opinii publicznej. Ludzie z niemałym zdziwieniem zaczęli dowiadywać się, że wyczyny UPA sprzed 65 laty, takie jak ten z 5 lutego 1945, wspominany przez ks. Józefa Mroza…
Była to straszliwa noc. Słychać było bez przerwy serie wystrzałów, rozpaczliwe jęki mordowanych ludzi, trzask palących się budynków, wycie psów, ryk bydła, bicie dzwonów naszego kościoła. (...) Zginęło 135 osób. Mało było zastrzelonych. Mordowano nożami, siekierami, szpadlami i widłami. Małe dzieci rozbijano główkami o ściany lub wrzucano do ognia. (wieś Barysz, powiat buczacki, woj. tarnopolskie)
...nie były pojedynczymi „wypadkami”, lecz ciągiem zbrodni składająch się na „przemilczane ludobójstwo na Kresach”. Trzeba było jednak reakcji żydowskiej, by sprawy nabrały wymiaru międzynarodowego. Przytoczone wyżej głosy Centrum Wiesenthala i głównego rabina Ukrainy to tylko ostatnie reakcje na odradzanie się ukraińskiego nacjonalizmu. Wcześniej, jeszcze przed ogłoszeniem Bandery „bohaterem”, była antyfaszystowska (w rzeczywistości głównie antybanderowska) międzynarodowa konferencja w Berlinie, protesty kilku amerykańskich kongresmanów i kilkudziesięciu członków Knesetu. Kto wie, być może decycja Juszczenki sprowokowała ciąg wydarzeń, który wreszcie doprowadzi do „upowskiej Norymbergi”. Czy oprócz banderowców na jej ławie oskarżonych zasiądą ich polscy wspólnicy?
Karykatura znaleziona w internecie – “Bohaterowi Ukrainy Szuchewyczowi”
P.S. Dzisiaj pod ukraińską ambasadą w Warszawie (al. Szucha 7) i konsulatami w Krakowie (ul. Krakowska 41) , Lublinie (ul. Kunickiego 24), Poznaniu, Gdańsku (ul. Chrzanowskiego 60A) i Wrocławiu (ul. Jedności Narodowej 89) odbędą się pikiety w proteście przeciw decyzji Juszczenki. Szczegóły na stronie: http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=2647
Komentarze